wtorek, 19 kwietnia 2011

Avensis i Accord.

Avensis i Accord

Autorem artykułu jest Radosław Małecki



Przedstawiam subiektywny test porównawczy 2 samochodów z podobnej półki i wpodobnej cenie. Jak bardzo się różnią? Nie bardzo, ale jak to zwykle w życiu bywa: diabeł tkwi w szczegółach.

Jakiś rok temu miałem okazję pojeździć nową Toyotą Avensis. Jakoś w tym czasie nie było okazji nic o niej napisać. A może po prostu zapomniałem o tym samochodzie?

Uważam, że każda Toyota charakteryzuje się dwoma cechami. Po pierwsze jest dosyć niezawodna, a po drugie nudna. Bardzo nudna... Pewnie dlatego o niej zapomniałem. Obawiam się wręcz, że gdybym kupił ten samochód i postawił go u siebie na podjeździe, to następnego dnia poszedłbym do pracy na piechotę, bo po prostu umknęło by mi, że mam samochód.

Ale kilka słów o samym samochodzie. Był to egzemplarz napędzany silnikiem benzynowym o mocy niespełna 150 KM. Za mało. To znaczy do sprawnego przemieszczania się wystarczy, ale do niczego więcej.

Linia? Jak na Toyotę całkiem w porządku. „Mój” egzemplarz miał tzw. „pakiet chrom”, czyli chromowane obwódki wokół szyb i bardzo ładne czarno – srebrne felgi 17”. Wyglądał bardzo sympatycznie. Podobała mi się też opadająca linia dachu i malutkie ostatnie okienko (to było kombi). W środku też jest nieźle. Jak dla mnie to skrzyżowanie stylistyki Mercedesa i Renault. Nie widziałem tam wprawdzie żadnej rzeczy nawiązującej bezpośrednio do tych marek, ale takie właśnie odniosłem wrażenie. Jeździło się też całkiem nieźle. Pewnie 17” felgi miały na to wpływ. Moc była nieco za mała, ale na pewno znośna.

Skoro więc wszystko było „OK.”, to czemu się czepiam? Bo chodzi też o to, jak człowiek się w danym samochodzie czuje. Chodzi o czysto subiektywne wrażenia. Doznania z przejażdżki Avensisem były następujące: miałem wrażenie, że urosły mi wąsy i kapelusz. I nie chodzi bynajmniej o jakąś stylową panamę, tylko o zwykły polski kapelusz z lat 80-tych.

Właściciel tegoż pojazdu miał kilka miesięcy temu pewną przygodę z łosiem. Jemu samemu na szczęście nic się nie stało (właścicielowi, bo łoś poległ, czyli dostał za łażenie po szosie), natomiast Toyota poszła do kasacji. Niech jej ziemia lekką będzie... Człowiek musiał nabyć kolejny pojazd i tym razem kupił Hondę Accord.

Ten samochód ma również silnik benzynowy o mocy 150 KM, co oczywiście również jest za mało.

No cóż, muszę przyznać, że ten samochód jest dużo ładniejszy. Ni to elegancki, ni to sportowy. Może to tak zwana „sportowa elegancja”? Pod maską są dwie niespodzianki. Pierwsza z nich to belka usztywniająca kielichy amortyzatorów (bardzo dobrze), a drugą jest to, że silnika nie przykryto tak modnym dziś plastikiem. Tak więc, po podniesieniu maski mogłem powiedzieć: O! Silnik! Spodobało mi się to. I jeszcze te śliczne, chromowane klamki... Cudeńko.

W środku też jest bardzo dobrze. Deska jest „obfita” i w ogóle taka „po mojemu”. Drążek zmiany biegów wydaje się bardzo mały, ale idealnie trafia w rękę, nawet, gdy ma się ją na podłokietniku. Bardzo fajna jest kierownica – bo nieduża. Rewelacyjne są też fotele. Twarde i z dobrym trzymaniem bocznym.

Jazda jest przyjemna i nie za miękka. Mocy trochę za mało, ale wersja z dwustu konnym silnikiem chyba by mnie zadowoliła całkowicie.

Jeśli już miałbym się do czegoś czepiać, to zwróciłbym uwagę na to, że obwódki zegarów to pomalowany na szaro (srebrno?) plastik. Za te pieniądze obwódki (sztuk 3) powinny być chromowane i błyszczące. Ale przyznaję, że to jedyna rzecz, która mi się nie podobała.

No i jeszcze to „subiektywne odczucie”. Różnica jest taka, że jeżdżąc Accordem można czuć się jak całkiem miły gość z nieposkromionym apetytem na życie. Jeżdżąc Avensisem będziecie się czuli raczej jak skłócony ze wszystkimi prowincjonalny działacz PiS. Co wybieracie?

---

zapraszam na: http://www.motozagadka.blogspot.com/ oraz na:http://www.radekmalecki.blogspot.com/

Radosław Małecki


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Wypożyczenie samochodu - czy to dobry pomysł?

Coraz bardziej popularne wypożyczalnie samochodów

Autorem artykułu jest Adam Kowalski



Dzisiejszy świat posiada wiele możliwości transportu na każde odległości. Samochody mają największe znaczenie w transporcie lokalnym, a na większe odległości popularniejsze są pociągi czy też samoloty. Aby jednak później na miejscu poruszać się swobodnie potrzebne są formy zajmujące się wynajmem samochodów.

Dzięki właśnie tym firmom zlokalizowanym w kluczowych punktach takich jak dworce kolejowe dużych miast czy też lotniska możliwe jest niezależne poruszanie się wypożyczonym autem z dala od swojego domu, garażu i samochodu. Wynajem aut nie jest usługą tanią lecz mimo to cieszy się bardzo dużym powodzeniem ponieważ przedsiębiorcy przyjeżdżający na spotkania biznesowe lubią się pokazać w ładnym samochodzie, a tylko takie udostępniają wypożyczalnie samochodów.

Czy tylko w takich sytuacjach firmy oferujące wynajem samochodów mają klientów? Nie – w największych ilościach piękne samochody wypożyczane są w soboty jako transport dla Pary Młodej – dlatego też każda wypożyczalnie samochodów musi w swojej ofercie posiadać poza ładnymi autami również coś szczególnego, wyjątkowego co sprawi, że każdy kto minie ten samochód będzie wiedział, że to właśnie w nim jedzie Para Młoda i to nie tylko dzięki obfitemu przystrojeniu. Na takie wynajmowanie samochodów jest najwięcej chętnych i zarobek też jest na tym największy dlatego firmy nie szczędzą pieniędzy na takie inwestycje.

Kiedy jeszcze samochody są wypożyczane? Kiedy czyjś prywatny samochód zawiedzie i musi się udać do warsztatu mechanicznego do naprawy na jakiś czas. Mimo tego, że coraz więcej porządnych warsztatów oferuje samochody zastępcze to przeważnie są to auta stare i niezbyt wygodne – dlatego ludzie przyzwyczajeni do komfortowej podróży samochodowej udadzą się do wypożyczalni po samochód, który bez zarzutu spełni wszystkie ich oczekiwania, aż do czasu naprawy swojego samochodu.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Samochody elektryczne.

Przyszłość motoryzacji: samochody elektryczne

Autorem artykułu jest Krzysztof Lis



Jeśli wydaje Ci się, że przyszłością motoryzacji będą samochody napędzane biopaliwami albo wodorem, jesteś w błędzie.
Dzisiejsza motoryzacja niemal całkowicie oparta jest o silniki spalinowe, korzystające z benzyny i oleju napędowego. Powoli miejsce na rynku paliw zajmują biopaliwa, przy wysokich cenach ropy naftowej i ulgach podatkowych nawet całkiem sensownie wycenione. Dużo mówi się o wodorze, paliwach płynnych produkowanych z węgla (CTL -- Coal To Liquid) czy biomasy (BTL -- Biomass To Liquid), ale tak naprawdę przyszłość motoryzacji to samochody elektryczne.

Samochody spalinowe są fajne ze względu na kilka czynników. Po pierwsze, korzystają z bardzo łatwo dostępnych i relatywnie tanich (póki co) paliw ropopochodnych. Benzyna i olej napędowy w niewielkiej objętości magazynują dość dużo energii chemicznej, są w miarę bezpieczne w produkcji, transporcie, magazynowaniu i użytkowaniu. Do tego są dość tanie w produkcji, i to nie tylko w przeliczeniu na złotówki czy petrodolary, ale również na nakład energetyczny potrzebny do wydobycia ropy i jej przetworzenia.

Z innymi alternatywnymi paliwami czy sposobami napędu pojazdów nie jest już tak kolorowo.

Biopaliwa wymagają sporego nakładu energii na wyprodukowanie. Trzeba zużyć gaz ziemny do wytworzenia nawozów sztucznych, paliwo do napędu maszyn rolniczych, potem paliwo na transport surowca do przetwórni, no i energia na przetworzenie surowca na paliwo. Jeśli przerabiamy rzepak na biodiesel, energii nie potrzeba zbyt dużo. Gorzej, gdy mówimy o produkcji bioetanolu -- który wymaga mnóstwo energii na destylację.

Biopaliwa mają jedną istotną zaletę -- praktycznie nadają się do dzisiejszych samochodów. Można więc dystrybuować je z wykorzystaniem istniejącej infrastruktury paliwowej (składy paliwowe, stacje paliw), ich użycie nie wymaga wymiany floty samochodowej. Podobnie jest z paliwami z technologii BTL i CTL a także GTL (Gas To Liquid -- tu przerabia się gaz ziemny). Do produkcji też wymagają energii, część energii zawartej w surowcu jest tracona podczas jego przemiany w paliwo.

Co z wodorem? Wodór nie jest paliwem przyszłości głównie dlatego, że nie jest źródłem energii. Przynajmniej nie na naszym globie, gdzie złóż czystego wodoru nie ma -- a jego produkcja z wody w procesie elektrolizy czy z gazu ziemnego przez reforming parowy wymaga dostarczenia energii z innego surowca energetycznego. Dlatego wodór może być tylko nośnikiem energii -- wcale nie najwygodniejszym w użyciu. Ma bardzo niską gęstość, więc nawet w skroplonej postaci (wymagającej kriogenicznego zbiornika) zawiera magazynuje kilka razy mniej energii niż benzyna. Do spalania w silnikach spalinowych nie nadaje się zbyt dobrze (do dzisiejszych silników nie nadaje się prawie wcale), ale w ogniwach paliwowych "spalany" jest z całkiem niezłą sprawnością.

Czy opłaca się produkować kłopotliwy w użyciu wodór z prądu? Czy może lepiej byłoby ten prąd po prostu "tankować" do samochodów elektrycznych? Większy sens energetyczny ma magazynowanie energii elektrycznej w akumulatorach niż pod postacią wodoru. Proces:
energia elektryczna -> akumulator -> silnik elektryczny -> napęd kół
ma wyższą sprawność niż cykl
energia elektryczna -> wodór -> magazynowanie wodoru -> ogniwo paliwowe -> silnik elektryczny -> napęd kół.

I dlatego uważam, że przyszłość leży w samochodach elektrycznych.
---

Krzysztof Lis, magister inżynier mechanik specjalności energetyka cieplna
DrewnoZamiastBenzyny.pl - tanie paliwa alternatywne


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

SUV w wersji mini, czyli Mitsubishi ASX 4x4

SUV w wersji mini, czyli Mitsubishi ASX 4x4

Autorem artykułu jest Hubert Pieszak



Dotychczas każdy myślał o nim jak o spokojnym, niepozornym autku. Choć wygląda niepozornie, ASX ze 150 - konnym dieslem i napędem 4x4 potrafi sprawić dużą frajdę podczas jazdy.

mitsubishiasxcompact4x4front196086

Widząc ASX po raz pierwszy ma się wrażenie, że jest mały. Jednak w rzeczywistości jest on całkiem przestronnym samochodem. Nawet osoby w drugim rzędzie siedzeń nie będą narzekały na brak miejsca. Standardowe wyposażenie auta jest dość bogate. Dużym plusem auta są wygodne fotele i przejrzysta deska rozdzielcza. Rozmieszczenie przycisków jest logiczne, więc szybko je znajdziemy.

150 - konny silnik daje podczas jazdy mnóstwo radości. Choć przyspieszenie nie wciska w fotel, rozpędzamy się do 100 km/h w 10 s, co jest dobrym wynikiem w przypadku SUV-a. Spalanie nie przeraża (6,9 l/100 km w mieście, 5,0 l/100 km poza miastem). Taki wynik to zasługa systemu start-stop. Niestety nie jest on dopracowany, bowiem po wciśnięciu pedału sprzęgła trzeba chwilę odczekać na moment włączenia silnika. Sam silnik pracuje trochę głośno na wyższych szybkościach. Za to 6 - biegowa skrzynia działa bez zarzutu.

Napęd 4x4 nie czyni jeszcze z Mitsubishi ASX prawdziwego SUV-a. Jednak dzięku niemu bezpieczniej poczujemy się na śliskiej nawierzchni. Oprócz dołączanego napędu na tylne koła, możemy pokrętłem umieszczonym na tunelu środkowym wybrać funkcję Lock, która powoduje, że na tył przekazywane jest więcej momentu niż przy włączonym 4WD. Tłumienie wybojów przez napęd nadal jest skuteczne.

ASX 4x4 jest o 6 tys. zł droższy od swojego przednionapędowego odpowiednika i kosztuje 92 990 zł. To wysoka cena. Za Outlandera w wersji Invite zapłaccimy tylko o 4 tys. zł więcej. Należy więc ten zakup przemyśleć.

---

Hubert Pieszak

Więcej info na moim moto - blogu:

motoryzacjawpigulce.blogspot.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

środa, 13 kwietnia 2011

Jak radzić sobie w upały?

Jak radzić sobie w upały?

Autorem artykułu jest Hubert Pieszak



Letnie upały są równie groźne jak niskie temperatury zimą. Jednak stosując się do kilku prostych zasad, możemy uniknąć ich negatywnych skutków.

Podróż w upale nie należy do najprzyjemniejszych. Czasem nie pomaga nawet włączenie klimatyzacji. Jest to również ciężki czas dla auta, ponieważ zazwyczaj wtedy ujawniają się usterki układów chłodzenia i klimatyzacji.

1. Zawsze staraj się zaparkować w zacienionym miejscu

Jeśli chcemy na dłużej pozostawić auto, starajmy się parkować w cieniu. Chodzi nie tylko o nagrzanie wnętrza samochodu, lecz także o tapicerkę i plastikowe elementy samochodu. Elementy te, gdy są poddane długotrwałemu działaniu promieniowania słonecznego, blakną, a niekiedy odkształcają się. Jeśli nie ma w pobliżu zacienionego miejsca, zaparkujmy auto tyłem do słońca, bowiem wnętrze najszybciej nagrzewa się przez przednią szybę.

2. Chroń auto przed słońcem

Latem warto wozić w aucie maty i rolety przeciwsłoneczne. Osłony przeciwsłoneczne wykonane są z folii termoizolacyjnej i materiału, który odbija promienie słoneczne. Dzięki temu samochód nie nagrzeje się tak mocno. Z kolei rolety przyciemniające na tylne szyby uprzyjemniają podróż pasażerom.

3. Zwierzęta zabieraj ze sobą

Już po kilkunastu minutach postoju temperatura we wnętrzu wzrasta do 40 stopni Celsjusza. Pozostawienie pupila w aucie to szczyt nieodpowiedzialności, którego skutkiem jest często śmierć zwierzęcia.

4. Rozważnie korzystaj z klimatyzacji

Klimatyzacja znacznie umila podróż. Jeśli będziemy z niej nieodpowiednio korzystać, możemy się co najmniej przeziębić. Nie kierujmy nawiewu bezpośrednio na ciało. Niewskazane jest ustawianie bardzo niskiej temperatury. Odpowiednia temperatura to 22 stopnie Celsjusza. Aby uniknąć szoku termicznego, powinniśmy przed wyjściem z samochodu stopniowo podwyższać temperaturę.

5. Chłodne napoje to podstawa

Podczas upałów intensywnie się pocimy, gdyż w ten sposób nasz organizm sie ochładza. Tracimy wtedy dużo płynów, co może grozić odwodnieniem. Dlatego przed podróżą nie zapomnijmy o napojach, najlepiej przechowywanych w lodówce turystycznej.

6. Lekki strój i porządne okulary

Zadbajmy o okulary dobrej jakości. Dzięki temu kierowca nie będzie oślepiony, co zwiększa nasze bezpieczeństwo. Sprawdźmy czy w danych okularach można prowadzić. Nie kupujmy tanich okularów, gdyż często są one za ciemne i zniekształcają obraz.

7. Przewietrz samochód

Jeśli auto stało długo na słońcu, przewietrzmy je zanim do niego wsiądziemy. Dobrze jest też jechać przez chwilę z otwartymi szybami, gdyż klimatyzacji będzie łatwiej ochłodzić auto.

8. Uwaga na przeciąg !

Wiele samochodów nie ma klimatyzacji. Pomocne jest wtedy otwarcie szyb. Róbmy to jednak rozważnie, ponieważ może nas przewiać, co skutkuje bólem karku.

---

Hubert Pieszak

Więcej info na moim moto - blogu:

motoryzacjawpigulce.blogspot.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Zawieszenie Audi A4/A6/Passat

Zawieszenie Audi A4/A6/Passat - trwałe czy nie trwałe?

Autorem artykułu jest Marcin Basa



Różne są opinie na temat zawieszenia A4 B5/B6, A6 C5, Passata B5. Szczególnie wszystkich interesuje trwałość tej konstrukcji. Posiadam Audi A4 B5 oraz Passata B5 (oba wyprodukowane w 2001 r.) i mogę powiedzieć że to dobra i wytrzymała konstrukcja, pod warunkiem że kupujemy dobre części a nie najtańsze zamienniki.

W momencie zakupu używanego Passata (2008 r.) nieco obawiałem się czy to zawieszenie jest trwałe czy też nie, (przeczytałem sporo opinii na ten temat, jednak większość była pozytywna) ale postanowiłem zaryzykować i nie żałuję ponieważ okazało się naprawdę trwałe. Rok później zakupiłem A4 B5 i tego zakupu już się nie obawiałem. Oba auta kupiłem osobiście we Francji.

Zawieszenie przednie A4 B5 to konstrukcja wielowahaczowa. Z obu stron znajdują się po cztery wahacze aluminiowe (dwa u góry i dwa na dole). W sumie po obu stronach mamy 8 wahaczy.

Auto dzięki takiemu rozwiązaniu ma świetne właściwości jezdne ale naprawy takiego zawieszenia wiążą się z wyższymi wydatkami niż np. w Vw Golfie, gdzie jest prostsza konstrukcja oparta na kolumnach Mc Person. W związku z tym jest tam mniej części które mogą się popsuć, poza tym wahacze maja wymienne końcówki, a w Audi czy Passacie trzeba wymieniać całe wahacze. Teraz jednak mamy dostępne dobre zamienniki które nie rujnują budżetu.

Autem przejechałem około 50 000 km i do tej pory wymieniłem w ubiegłym roku 2 wahacze górne (czyli po przejechaniu 35 000 km a ile wcześniej przejechał poprzedni właściciel nie wiem), i tydzień temu też dwa górne ale po drugiej stronie, oraz końcówki drążków kierowniczych. Dolne wahacze są ok. Uważam że jak na polskie drogi 50 000 km to bardzo dobry wynik. Opinie na ten temat są różne, jedni piszą że się psuje, inni że nie, jednak sam wiem że jeśli zastosuje się dobre części a nie te najtańsze, poza tym jeśli felgi są proste i koła dobrze wyważone to na pewno długo i bezproblemowo pojeździcie. Jeśli koła będą krzywe lub źle wyważone to bardzo szybko zużyją się amortyzatory. Dobre rozwiązanie to alufelgi. Nie wszyscy wiedzą ale alufelgi przyczyniają się to mniejszego zużycia zawieszenia niż stalowe dlatego że są od nich lżejsze.

Dolne wahacze trzymają się nieco dłużej i jeszcze ich nie zmieniałem od zakupu samochodu (czyli od 2009 r.). W Passacie były zmieniane wahacze dolne, ale po przejechaniu 60 000 km. Zawieszenie tylne w modelu bez napędu quattro to belka skrętna która jest praktycznie nie do zdarcia. Od momentu zakupu nie było wymieniane nic w tylnym zawieszeniu i nic złego tam się nie dzieje. W modelu z napędem quattro z tyłu znajduje się co prawda konstrukcja wielowahaczowa ale też jest bardzo trwała. Mój brat ma takie auto z napędem quattro i też nie narzeka, przejechał nim około 50 000 km i teraz po trzech latach pojawiły się pierwsze stuki z tyłu, ale naprawa tylnego zawieszenia w tym modelu nie wiąże się z dużymi wydatkami. Amortyzatorów jeszcze nie wymieniałem w żadnym z tych samochodów, a po badaniach technicznych ( kwiecień 2011 r.) okazało się że są dobre.

Wystrzegać należy się wahaczy regenerowanych i używanych. Trudno w to uwierzyć ale są dostępne wahacze regenerowane. Tych wahaczy się nie regeneruje! Jest to konstrukcja aluminiowa i regeneracja takiego wahacza wiąże się na zwyczajnym zaklepaniu młotkiem które likwiduje luzy. Taki wahacz nie tylko nie wytrzyma długo ale może pęknąć w każdej chwili co stwarza duże niebezpieczeństwo wypadku.

Zapraszam na mój blog:

http://mojeaudia419tdi.blogspot.com/

---

Marcin Basa

Zapraszam na mój blog gdzie dowiecie się więcej o Audi:

http://mojeaudia419tdi.blogspot.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jaki olej ?

Oleje mineralne i syntetyczne

Autorem artykułu jest scribulonek



Jaki olej stosować w silniku swojego samochodu? Systematycznie użytkowany pojazd wymaga zwykle wymiany oleju przynajmniej raz w roku. Jeżeli uwzględnimy fakt, że z czasem zmieniają się parametry poddawanego zużyciu silnika, a na rynku pojawiają się nowe oleje, można mieć problem z optymalnym doborem nowego oleju.

Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy w trakcie przeglądania oferty w sklepie motoryzacyjnym czy internetowym jest bardzo duża rozpiętość cen różnych rodzajów olejów silnikowych, nawet tej samej marki. Wynika one przede wszystkim z technologii wytwarzania oleju. Najtańsze są oleje mineralne, produkowane z ropy naftowej, natomiast najdroższe – oleje syntetyczne, wytwarzane w procesach syntezy chemicznej. Pomiędzy nimi występuje cała gama produktów klasyfikowanych jako półsyntetyczne lub w technologii syntetycznej, zawierających większą lub mniejszą ilość mineralnej bazy, uzupełnionej syntetycznymi dodatkami poprawiającymi jakość oleju.

W praktyce jedynym powodem oferowania przez producentów olejów mineralnych, jest ich niska cena, zachęcająca dla wielu posiadaczy pojazdów mechanicznych. Oleje mineralne znajdują się w ofercie przede wszystkim tych producentów, którzy prowadzą rafinację ropy naftowej. Firmy wyspecjalizowane w produkcji olejów samochodowych, stosują co najwyżej mineralne bazy najnowszej generacji, czyli hydrokrakowane, do wytwarzania olejów w technologii syntetycznej lub półsyntetycznych. Powszechnie powtarzana opinia, że oleje syntetyczne są do pojazdów nowych, a w miarę ich zużywania należy przechodzić na oleje mineralne, jest z gruntu fałszywa, gdyż olej mineralny zawsze będzie gorszy dla silnika od syntetycznego, nawet, jeżeli mieści się w podobnej klasie lepkości. Pamiętać jednak należy o tym, że oleje syntetyczne sa bardziej wrażliwe na przekroczenie interwału wymian.

---

Sklep oliwiarka.pl oleje Liqui Moly


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl